Według dr. Mercoli
Chociaż COVID-19 spełnia techniczną definicję pandemii (tj. „epidemia występująca na całym świecie lub na bardzo dużym obszarze, przekraczająca granice międzynarodowe i zwykle dotykająca dużą liczbę ludzi”), liczba ofiar śmiertelnych nie jest zbliżona do liczby ofiar występującej we wcześniejszych poważnych pandemiach, która uzasadniałaby słuszność zastosowania nadzwyczajnych środków przez rząd USA i inne kraje na całym świecie.
Czarna śmierć (dżuma)
Dla porównania, „czarna śmierć”, która przetoczyła się przez Europę w latach 1347–1351 i utrzymywała się w regularnych odstępach czasu przez następne 300 lat, zdziesiątkowała światową populację do jednej trzeciej wyjściowej liczby.
Chociaż od dawna uważano, że Czarna Śmierć to ta sama choroba co dżuma dymienicza, w ostatnich latach naukowcy zakwestionowali to założenie i przynajmniej niektóre dowody sugerują, że nie była to ta sama choroba.
Tak czy inaczej, zaraza zabiła od 75 do 200 milionów ludzi w Eurazji, a liczba ofiar śmiertelnych osiągnęła szczyt w Europie w latach 1347 do 1351. Aż 60% populacji europejskiej na obszarach wiejskich zostało zabitych przez Czarną Śmierć w ciągu pierwszych czterech lat – długa fala pandemiczna. Ludzie umierali w ciągu kilku dni od wystąpienia objawów. Gdy ludzie słyszą słowo „pandemia”, zwykle myślą o tak przerażającej śmiertelności jak w przypadku dżumy.
Grypa hiszpanka
Grypa hiszpanka, której epidemia wybuchła podczas I wojny światowej w 1918 roku, zaraziła 500 milionów ludzi na całym świecie, zabijając około 50 milionów ludzi, czyli 2,7% światowej populacji
Zgodnie z powyższym dokumentem historycznym, była przyczyną śmierci 675 000 osób w samych Stanach Zjednoczonych – to więcej niż zginęło łącznie w walce podczas I wojny światowej, II wojny światowej, wojen koreańskich, wietnamskich, w Iraku i Afganistanie.
Podobnie jak dżuma dymienicza, grypa hiszpanka była bardzo szybkim zabójcą, powodując śmierć w ciągu zaledwie 12 godzin. Podobnie jak nowy koronawirus SARS-CoV-2, wirus hiszpanki rozprzestrzeniał się bardzo łatwo i szybko. Jednak w przeciwieństwie do COVID-19, najbardziej podatne na infekcję były osoby w wieku od 20 do 40 lat.
W przypadku COVID-19 w grupie największego ryzyka są osoby starsze i osoby z obniżoną odpornością, ale nawet w grupach wysokiego ryzyka śmiertelność nie jest zbliżona do śmiertelności grypy hiszpanki.
COVID-19
Punkty danych są różne, a statystyki umieralności różnią się znacznie w zależności od kraju i obszaru, ale używając jednego z dwóch wiodących programów monitorujących COVID-19 – Worldometer, zamiast Johns Hopkins Coronavirus Resource Center – do 15 kwietnia 2020 roku na całym świecie zmarło 129 100 osób z powodu COVID-19.
Biorąc pod uwagę fakt, że na świecie żyje 7,8 miliarda osób, 129 100 zgonów stanowi 0,0016% światowej populacji. Nawet jeśli ta suma nie jest liczona w setkach tysięcy, nadal patrzymy tylko na ułamek procentu światowej populacji chorującej na COVID-19 w ciągu trzech i pół miesiąca.
15 kwietnia odnotowano 1 403 320 czynnych przypadków, z których 96% było łagodnych, a tylko 4% było poważnych lub krytycznych, więc wyraźnie, ogromna większość osób zarażonych wraca do zdrowia i wytwarza przeciwciała, które będą dawać długoterminową odporność.
Mógłbym zrozumieć zamknięcie światowej gospodarki z powodu prawdziwej zarazy lub czegoś w rodzaju grypy hiszpanki, ale COVID-19 po prostu nie uzasadnia drakońskiego ograniczenia wolności osobistej, które obecnie obserwujemy.
Dowiedz się, co się teraz dzieje
Pamiętajcie, że choroby zakaźne towarzyszyły nam od zarania ludzkości i nie przestaną istnieć. Będą zawsze.
W tej chwili mówi się nam, że musimy zrezygnować z naszych swobód obywatelskich, ponieważ możemy rozprzestrzenić wirusa na potencjalnie wrażliwą osobę, a jeśli tak się stanie, możemy być winni jej śmierci. Tak więc, aby zapobiec „masowemu zabójstwu” przez osoby poruszające się swobodnie, powiedziano nam, że musimy się odizolować i przestać żyć normalnie.
A jednak w każdym sezonie grypowym w historii, ludzie się przemieszczali, rozprzestrzeniając infekcję. Niewątpliwie większość ludzi, którzy kiedykolwiek opuścili dom z powodu przeziębienia, wirusa żołądka lub innej grypy w dowolnym momencie w przeszłości, nieświadomie rozprzestrzeniała infekcję na inne osoby, z których niektóre mogły doświadczyć ciężkiego przebiegu choroby, a niektóre z nich mogły ostatecznie umrzeć.
Po prostu nie ma sposobu, aby zupełnie zapobiec takiemu ciągowi zdarzeń. Rezygnacja z naszych swobód obywatelskich w celu zapobieżenia wszelkim przyszłym zgonom z powodu chorób zakaźnych jest bardzo mylna, a ostatecznie i tak nie zadziała.
Z mojej perspektywy jedynym czynnikiem łagodzącym w tej analizie jest to, że wydaje się, że istnieją solidne, dobrze udokumentowane dowody na to, że jest to zmodyfikowany wirus, który został skonstruowany w laboratoriach o 3 i 4 poziomie bezpieczeństwa biologicznego, które koncentrują się na badaniach ofensywnej broni biologicznej. Może to skutkować niespotykanymi niekorzystnymi adaptacjami biologicznymi, które upośledzają wrodzoną odporność. Ale poważnie w to wątpię.
Prognozy śmiertelności
Prognozy z połowy marca wskazywały, że COVID-19 mógłby zabić nawet 2,2 miliona Amerykanów, gdyby pozwolono mu się rozprzestrzeniać. Pod koniec marca dr Anthony Fauci, dyrektor Narodowego Instytutu Alergii i Chorób Zakaźnych, obniżył prognozę liczby potencjalnych ofiar śmiertelnych, mówiąc, że prawdopodobnie liczba zgonów wśród Amerykanów wyniesie od 100 000 do 240 000.
8 kwietnia 2020 roku, opublikowano nowy model, zwany Murray Model, który jeszcze bardziej obniżył zagrożenie, przewidując, że do sierpnia COVID-19 zabije 60 000 osób w USA – liczba ta jest o 20 000 niższa niż liczba ofiar śmiertelnych przypisana grypie sezonowej w 2017/2018 przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom.
W filmie Liberty Report (można go znaleźć w Internecie) dr Ron Paul, były kongresmen GOP, wskazuje również, że „pesymistyczne przewidywania” Fauciego całkowicie się zmieniły, „a nowe oficjalne prognozy są podobne do statystyk grypy w 2018 roku”.
Jeśli COVID-19 nie powoduje większej liczby ofiar śmiertelnych niż zwykła grypa sezonowa dwa lata temu, dlaczego teraz jesteśmy proszeni o ograniczenie swobód społeczeństwa? Nie mam wątpliwości, że liczba ofiar śmiertelnych spowodowanych załamaniem finansowym i izolacją społeczną będzie znacznie większa niż w wyniku rzeczywistej infekcji.
Odpowiedź na pandemię świńskiej grypy H1N1 była prezentem dla Big Pharma
Świńska grypa H1N1 z 2009 roku była ostatnią pandemią godną uwagi, a biorąc pod uwagę, że zarówno Fauci, jak i Gates twierdzą, że nie będziemy w stanie wrócić do jakichkolwiek pozorów normalności, dopóki nie będziemy mieć szczepionki i nie wyegzekwujemy obowiązkowych szczepień światowej populacji, warto pamiętać o tym, co wydarzyło się podczas pandemii świńskiej grypy w 2009 roku.
CDC szacuje, że od 12 kwietnia 2009 roku do 10 kwietnia 2010 roku w Stanach Zjednoczonych odnotowano 60,8 miliona przypadków zakażenia H1N1, 274 000 hospitalizacji i 12 469 zgonów (0,02% śmiertelności z powodu infekcji).
11 czerwca 2009 roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła globalną pandemię nowej grypy A (H1N1). Szybko wprowadzono szczepionkę, a w ciągu kilku miesięcy w różnych częściach świata zgłoszono przypadki niepełnosprawności i śmierci z powodu szczepionki H1N1.
W następstwie tego Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy (PACE) zakwestionowało sposób postępowania WHO w związku z pandemią. W czerwcu 2010 roku PACE uznała, że „walka z pandemią przez Światową Organizację Zdrowia (WHO), agencje zdrowia UE i rządy krajowe doprowadziła do „zmarnowania dużych sum pieniędzy publicznych oraz nieuzasadnionych obaw związanych z zagrożeniami dla zdrowia, na jakie narażona jest europejska populacja”.
PAC stwierdził, że „istnieją przytłaczające dowody na to, że powaga pandemii została znacznie przereklamowana przez WHO” oraz że przemysł farmaceutyczny wpłynął na proces decyzyjny organizacji.
Niepokojące jest to, że chociaż WHO miała poważne konflikty interesów z przemysłem farmaceutycznym, od tamtej pory nic się nie zmieniło, co nasuwa pytanie, czy rzeczywiście można zaufać reakcji WHO na pandemię COVID-19.
Biały Dom przestaje finansować WHO
Z drugiej strony Naczelny Lekarz Stanów Zjednoczonych, Jerome Adams stwierdził w wywiadzie radiowym z 13 kwietnia dla Breitbart News Daily, że grupa zadaniowa ds. koronawirusa w Białym Domu nie polega już na modelach prognozowania, z tego prostego powodu, że mamy teraz wystarczające dane w czasie rzeczywistym, które zapewniają dokładniejszy obraz sytuacji.
Według Adamsa ponowne otwarcie społeczności amerykańskich będzie oparte na faktycznych wskaźnikach infekcji (pochodzących z testów), a nie na modelowaniu predykcyjnym, oraz na zdolności społeczności do radzenia sobie z obciążeniem przypadkami zachorowań w świecie rzeczywistym.
14 kwietnia 2020 roku prezydent Trump wstrzymał również finansowanie dla WHO do czasu zakończenia oceny postępowania organizacji z pandemią COVID-19 przez Biały Dom.
Biorąc pod uwagę, że WHO zachowuje się jak grupa frontowa dla Big Pharma, podobnie jak Gates Foundation (która jest obecnie największym fundatorem WHO), może to być naprawdę dobra rzecz. WHO musi zdecydować, czy zrobi to, co słuszne dla zdrowia publicznego, czy też podejmie decyzje na podstawie wpływu Gatesa i przemysłu farmaceutycznego.
Gates, dzięki ogromnemu zaangażowaniu w WHO – zarówno dyktuje warunki podczas tej pandemii, jak i najwięcej zyskuje. Gates Foundation Trust inwestuje w firmy opracowujące szczepionki, które z kolei otrzymują „datki charytatywne” od Gates Foundation.
Gates stwierdził, że USA potrzebują krajowego systemu monitorowania, który mógłby obejmować zapisy na temat szczepionek w naszych ciałach (takie jak niewidoczne atramentowe kropkowe tatuaże kwantowe opisane w artykule Science Translational Medicine) i obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19 dla każdego, kto chce swobodnie podróżować w przyszłości.
Czego nauczyliśmy się z przypadku szczepionki przeciwko świńskiej grypie
Nawet jeśli szczepionka COVID-19 pojawi się za rok, nie będziemy mieć dowodów na jej bezpieczeństwo, ponieważ naukowcy rezygnują z niektórych normalnie wymaganych testów bezpieczeństwa, aby jak najszybciej uzyskać szczepionkę. Co, jeśli będzie to powtórka sytuacji z lat 2009-2010, gdy podczas pandemii świńskiej grypy w Europie na szybko wprowadzono szkodliwą szczepionkę przeciwko świńskiej grypie H1N1?
Jeszcze ważniejsza jest skuteczność szczepionki. Skuteczność szczepionek przeciw grypie od zawsze była fatalna, więc co dobrego można uzyskać podając szczepionkę, która nie działa?
W lipcu 2009 roku Amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Biodefense jednogłośnie postanowiła zrezygnować z większości testów bezpieczeństwa i skuteczności, aby wprowadzić szczepionkę do września tego roku. Europa przyspieszyła proces rejestracji, umożliwiając producentom pominięcie zakrojonych na szeroką skalę badań na ludziach – decyzja, która okazała się mieć tragiczne konsekwencje dla niezliczonej liczby dzieci i młodzieży w całej Europie.
W ciągu następnych kilku lat szczepionka przeciwko świńskiej grypie z adiuwantem ASO3 – Pandemrix (zarejestrowana w Europie w latach 2009-2010, ale nie w USA), była przyczynowo związana z narkolepsją wieku dziecięcego, której liczba przypadków gwałtownie wzrosła w kilku krajach.
Dzieci i młodzież w Finlandii, Wielkiej Brytanii i Szwecji doświadczyli największych działań niepożądanych. Dalsze analizy wykazały wzrost narkolepsji również wśród dorosłych, którzy otrzymali szczepionkę, chociaż związek nie był tak oczywisty jak u dzieci i młodzieży.
Badanie z 2019 roku donosi o znalezieniu „nowego związku między narkolepsją związaną z Pandemrix a niekodującym genem RNA – GDNF-AS1” – genem, który reguluje produkcję czynnika neurotroficznego pochodzącego z linii komórek glejowych lub GDNF – białka, które odgrywa ważną rolę w przeżyciu neuronów.