Według dr. Mercoli
Według doniesień medialnych, liczba „przypadków” COVID-19 – co oznacza osoby z pozytywnym wynikiem testu PCR – szybko rośnie w Stanach Zjednoczonych i na całym świecie, prowadząc do wdrożenia restrykcji, które w niektórych przypadkach są bardziej rygorystyczne niż te, które wdrożono podczas pierwszej fali pandemii.
W rzeczywistości u ogromnej większości osób, u których wynik testu jest pozytywny, nie wystąpią objawy i nie będą zarażać innych. Nie trzeba dodawać, że osoba nie zarażająca wirusem nie stwarza zagrożenia dla zdrowia innych osób, a umieszczenie jej w areszcie domowym jest niczym innym jak okrutną i niezwykłą karą bez żadnego powodu.
Wskaźniki pozytywnych testów nie mają wpływu na wskaźniki śmiertelności
W powyższym raporcie Highwire Del Bigtree wyjaśnia, dlaczego zbyt wysoka czułość testu prowadzi do fałszywie podwyższonej liczby „przypadków”, które w rzeczywistości nie mówią nam nic o bieżącej sytuacji. Jak zauważył Bigtree, w rozmowie na temat COVID-19, brakuje danych na temat faktycznej śmiertelności.
„Jeśli COVID jest śmiertelnym wirusem, to czy nie powinniśmy tego zobaczyć wraz ze wzrostem liczby przypadków?” – zapyta Bigtree. Odpowiedzią jest oczywiście wzrost liczby zgonów. Jednak tak się nie dzieje.
Poza niewielkim wzrostem na początku pandemii, kiedy lekarze nie byli pewni odpowiedniego leczenia, a niektóre stany lekkomyślnie i nieodpowiedzialnie wysyłały zakażonych pacjentów do źle wyposażonych domów opieki, wskaźnik śmiertelności pozostawał stosunkowo na tym samym poziomie, podczas gdy wskaźniki testów pozytywnych dramatycznie rosły i spadały w odstępach czasu.
W filmie Bigtree przedstawia tweeta z Białego Domu, dr. Scotta Atlasa, doradcy ds. koronawirusa z 4 listopada 2020 roku, pokazującego liczbę pozytywnych testów (zwanych „przypadkami”) zaznaczonych na niebiesko i zgonów związanych z COVID-19 zaznaczonych czerwonym kolorem, od początku pandemii do końca października 2020 roku. Jak widać, nie ma korelacji między wskaźnikiem pozytywnych testów a kolejnymi zgonami.
Bezobjawowa transmisja jest bardzo rzadka
Podczas briefingu prasowego z 8 czerwca 2020 roku, Maria Van Kerkhove, kierownik techniczny Światowej Organizacji Zdrowia ds. Pandemii COVID-19, wyjaśniła, że bezobjawowa transmisja jest bardzo rzadka, co oznacza, że jest wysoce nieprawdopodobne, aby osoba, która uzyska wynik pozytywny, ale nie wykazuje objawów, przenosiła żywego wirusa na innych.
„Mamy wiele raportów z krajów, które prowadzą bardzo szczegółowe monitorowanie kontaktów. Monitorowane są bezobjawowe przypadki i kontakty - nie zaobserwowano wielu przypadków wtórnej transmisji… jest to bardzo rzadkie, a wiele z takich przypadków nie jest publikowanych w literaturze” – powiedziała Van Kerkhove.
Zaledwie dzień później dr Mike Ryan, dyrektor wykonawczy programów ratunkowych WHO, poparł oświadczenie Van Kerkhove, mówiąc, że uwagi zostały „źle zinterpretowane”. Nie trzeba dodawać, że kiedy próbujesz usprawiedliwić wdrożenie rozległej sieci nadzoru, nie jest dobrze przyznać, że narusza się prywatność ogromnej większości ludzi bez jakiegokolwiek powodu.
Osoby bezobjawowe nie stanowią zagrożenia dla innych
W badaniu opublikowanym w Nature Communications oceniono ryzyko stwarzane przez osoby bezobjawowe, analizując dane z programu masowych badań przesiewowych w Wuhan w Chinach.
Miasto znajdowało się pod ścisłym lockdownem od 23 stycznia do 8 kwietnia 2020 roku. Od 14 maja do 1 czerwca 2020 roku 9 899 828 mieszkańców miasta Wuhan w wieku powyżej 6 lat przeszło testy PCR. Ogółem w testach wzięło udział 92,9% całej populacji miasta. Spośród nich 9 865 404 nie miało wcześniejszej zdiagnozowanego COVID-19, a 34 424 pacjentów wyzdrowiało z COVID-19.
W sumie nie zaobserwowano przypadków objawowych i wykryto tylko 300 przypadków bezobjawowych. (Ogólny wskaźnik wykrywalności wynosił 0,3 na 10 000). Co ważne ani jedna z 1174 osób, która miała bliski kontakt z bezobjawową osobą, nie uzyskała wyniku pozytywnego.
Ponadto z 34 424 uczestników z historią COVID-19, 107 osób (0,310%) ponownie uzyskało wynik pozytywny, ale żaden nie był objawowy. Według autorów badania:
„Hodowle wirusów były ujemne we wszystkich bezobjawowych przypadkach pozytywnych i repozytywnych, co wskazuje na brak „żywego wirusa” w przypadkach pozytywnych wykrytych w tym badaniu… 300 bezobjawowych osób w wieku od 10 do 89 lat z pozytywnym wynikiem testu…
Odsetek bezobjawowych przypadków o pozytywnym wyniku testu był najniższy u dzieci i młodzieży w wieku poniżej 17 lat (0,124 / 10 000), a najwyższy wśród osób starszych w wieku co najmniej 60 lat (0,442 / 10 000). Odsetek bezobjawowych przypadków o pozytywnym wyniku testu wśród kobiet (0,355 / 10 000) był wyższy niż u mężczyzn (0,256 / 10 000)”.
Osoby bezobjawowe mają niskie miano wirusa
Co ciekawe, kiedy zbadano bezobjawowych pacjentów na obecność przeciwciał, odkryto, że 190 z 300, czyli 63,3%, miało produktywną infekcję, w wyniku której powstały przeciwciała. Jednak żaden z ich kontaktów nie został zainfekowany.
Innymi słowy, mimo że osoby bezobjawowe były nosicielami pozornie żywego wirusa, nadal nie przekazywały go innym osobom. Jak zauważyli autorzy, „nie było dowodów na transmisję z bezobjawowych osób na osoby, które miały z nimi kontakt”. Następnie dodali:
„W porównaniu z objawowymi pacjentami, osoby bezobjawowe zakażone koronawirusem mają na ogół niskie miano wirusa i krótki czas jego wydalania, co zmniejsza ryzyko transmisji SARS-CoV-2.
W niniejszym badaniu hodowla wirusa została przeprowadzona na próbkach od bezobjawowych osób z pozytywnym wynikiem testu. Nie znaleziono u nich żywego wirusa SARS-CoV-2. Wszystkie osoby mające bliski kontakt z osobami bezobjawowymi o pozytywnym wyniku testu uzyskały negatywny wynik testu na COVID-19, co wskazuje, że bezobjawowe osoby biorące udział w tym badaniu nie zakażały wirusem”.
Osoby ponownie zainfekowane również nie zakażają
To samo dotyczyło osób, które uzyskały pozytywny wynik testu po raz drugi, po wyzdrowieniu z aktywnej infekcji.
„Wyniki hodowli wirusa i monitorowanie kontraktów nie potwierdziły, aby repozytywne przypadki wśród pacjentów wyleczonych z COVID-19 były zakaźne, co jest zgodne z dowodami z innych źródeł” – powiedzieli autorzy badania.
Naukowcy wskazali również, że hodowle wirusów i badania genetyczne wykazały, że zjadliwość SARS-CoV-2 wydaje się słabnąć z upływem czasu, a nowo zarażone osoby są częściej bezobjawowe i mają niższe miano wirusa niż osoby, które zaraziły się koornawirusem na początku pandemii.
Co nam to wszystko mówi? Mówi nam, że nie ma powodu do paniki, tylko dlatego, że rośnie liczba pozytywnych wyników testów. Pamiętaj, że im więcej osób jest testowanych za pomocą testu PCR, tym więcej fałszywych alarmów.
CDC wykorzystuje wątpliwe źródła, sprzeczne z wynikami badania z Chin
Co ciekawe, tego samego dnia, w którym ukazało się chińskie badanie, Amerykańskie Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) zaktualizowały swoje wytyczne dotyczące noszenia masek, twierdząc, że osoby bezobjawowe stanowią ponad połowę wszystkich transmisji. Skąd oni to wzięli?
Dwa źródła wymienione jako poparcie dla tego twierdzenia obejmują badanie z lipca 2020 r. oraz dane CDC, które jeszcze nie zostały opublikowane. Na ich stronie jest po prostu napisane, że dane zostały „przesłane” do publikacji w 2020 roku, dlatego nie mogą podać żadnego linku do źródła. CDC nie wspomina o badaniu przeprowadzonym w Chinach, które obejmowało prawie 10 milionów osób.
CNN, które poinformowało o aktualizacji CDC, papugując ideę, że rozprzestrzenianie wirusa przez osoby bezobjawowe jest powodem, dla którego tak ważne jest noszenie maski, również nie wspomniało o przełomowym badaniu z Chin. Ciekawe, nie sądzisz? To prawie tak, jakby CDC nie chciało, żebyśmy wiedzieli, że nie mamy się czego obawiać ze strony bezobjawowych, zdrowych osób.
Pandemia COVID-19 - największa operacja psychologiczna w historii?
Podczas gdy Fuellmich i jego zespół nie pytają, DLACZEGO pandemia jest utrzymywana przy życiu za pomocą oszukańczych informacji, twierdzą jednoznacznie, że jest to w rzeczywistości fałszywa pandemia i że miała ona niszczycielskie konsekwencje dla zdrowia i gospodarki na całym świecie.
Aby dowiedzieć się dlaczego, musimy spojrzeć na scenę geopolityczną, żeby móc zobaczyć, jakie narracje rozwinęły się w tandemie z pandemią. Odkryliśmy, że przywódcy na całym świecie wzywają obecnie do „zresetowania” gospodarki światowej w następstwie zniszczenia spowodowanego przez pandemię. W rzeczywistości, oczywiście, to globalna reakcja na pandemię spowodowała zniszczenia gospodarcze, a nie sam wirus.
Tak czy inaczej, na całym świecie słychać wezwanie do „odbudowania” gospodarki, a plany takie obejmują wyeliminowanie konwencjonalnego kapitalizmu, wolnej przedsiębiorczości i własności prywatnej, zastępując je technokratycznym systemem gospodarczym opartym na zasobach, w którym energia i inżynieria społeczna kierują gospodarką, a nie mechanizmy cenowe, takie jak podaż i popyt.
Przywódcy wzywają również do inwazyjnego nadzoru zdrowotnego i wydaje się, że istnieją plany wykorzystania nadzoru biometrycznego za pomocą szczepionek, z których wszystkie zasilą system technokratyczny, w którym ten rodzaj masowego nadzoru jest nie tylko nadrzędny, ale także fundamentalny.
Nadzór jest tak istotny, ponieważ funkcjonowanie tego systemu zależy od inżynierii społecznej opartej na sztucznej inteligencji i manipulacji masami. Dopóki ludzie nie zostaną zamknięci w czymś, co można określić jako cyfrowe więzienie, nie dostosują się do tego, co nadchodzi.
Jednak połączenie wszystkich globalnym cyfrowym scentralizowanym systemem bankowym, cyfrowym identyfikatorem i społeczną oceną kredytową sprawi, że niewiele osób będzie miało odwagę sprzeciwić się lub wypowiedzieć się przeciwko osobom rządzącym. Całe życie mogłoby łatwo zostać zniweczone za naciśnięciem jednego przycisku.
Widzieliśmy już, jak wiele osób w zeszłym roku nie tylko straciło szacunek za wypowiadanie się przeciwko tej czy innej rzeczy, ale również zamknęło swoje cyfrowe konta płatnicze, skutecznie niszcząc swoją zdolność do zarabiania na życie. Wyobraź sobie, że istnieje tylko scentralizowany system cyfrowej waluty i Twoje konta zostałyby zamknięte. Jak byś żył?
Strach jest bardzo skutecznym narzędziem manipulacji
Nikt o zdrowych zmysłach nie zgodziłby się na ten plan wielkiego resetu, gdyby był świadomy wszystkich szczegółów i jego ostatecznych konsekwencji dla całej ludzkości. Tak więc, aby go wdrożyć, użyto manipulacji psychologicznej, a strach jest najskuteczniejszym narzędziem, jakie istnieje.
Jak wyjaśnił psychiatra dr Peter Breggin, istnieje wiele badań nad zdrowiem publicznym, które koncentrują się na identyfikowaniu najskuteczniejszych sposobów zastraszania ludzi, by zaakceptowali pożądane środki w zakresie zdrowia publicznego.
Dodając zamieszanie i niepewność do tej mieszanki, możesz doprowadzić jednostkę do niepokoju – stanu zamętu, w którym nie może już logicznie myśleć – osobą w takim stanie łatwiej manipulować. Poniższa grafika ilustruje centralną rolę podżegania do strachu w pomyślnym wdrożeniu Wielkiego Resetu.
Podsumowując, testowanie osób bezobjawowych i izolowanie osób, u których wynik testu jest pozytywny, nawet jeśli nie mają żadnych objawów, jest kluczową strategią, która utrzymuje wysoki poziom strachu. Po prostu nie ma wystarczającej liczby hospitalizowanych pacjentów z COVID-19, aby utrzymać podstęp – zbyt mało osób umiera z powodu koronawirusa, aby narracja zadziałała. Dlatego nic już nie słyszymy o tych statystykach.
Zamiast tego słyszymy tylko o „przypadkach” – pozytywnych testach, które nie mają wpływu na wskaźniki śmiertelności. Strach przed osobami bezobjawowymi napędza również narrację, że wszyscy musimy nosić maski na twarz, gdziekolwiek idziemy, ponieważ nie wiadomo z kim będziemy mieli kontakt. Wzbudza to strach przed innymi, ponieważ nawet pozornie zdrowi ludzie mogą zarażać śmiertelną chorobą.
Badanie z Wuhan demonstruje błędność takich obaw. Osoby z wynikiem pozytywnym, ale bez objawów, nie zarażają i nie stanowią zagrożenia dla innych. Nie muszą nosić masek i nie muszą być izolowani. Krótko mówiąc, nie musimy się ich bać.