Według dr. Mercoli
Chociaż przez wiele lat byłem popularnym celem kampanii oszczerstw Big Pharma, rok 2020 naprawdę nadał nowe znaczenie temu, co to znaczy być atakowanym. W żadnym wypadku nie jestem sam, ponieważ cenzura narracji antypropagandowych wzrosła do bezprecedensowego poziomu również w odniesieniu do wielu innych osób, którzy chcą odkryć prawdę.
W dzisiejszych czasach nawet urzędnicy państwowi nadużywają swojej władzy, by otwarcie wzywać do cenzury pewnych grup, organizacji i osób, z bezpośrednim naruszeniem prawa konstytucyjnego – najwyższego prawa w kraju.
Ostatni z tej serii ataków został zapoczątkowany przez dwóch prokuratorów generalnych – Letitii James z Nowego Jorku i Williama Tonga z Connecticut, którzy 8 kwietnia 2021 r. napisali w The Washington Post, że „antyszczepionkowcy narażają całą populację na ryzyko”, a „Facebook i Twitter powinni zakazać tego typu treści”.
Według Jamesa i Tonga dostępność szczepionki COVID-19 oznacza „koniec pandemii i początek powrotu do zdrowia”, ale „dostępność szczepionki nic nie znaczy bez jej akceptacji”.
Stwierdzili, że brak akceptacji dla nowatorskiej technologii terapii genowej wynika z faktu, że niewielka grupa osób obecna w mediach społecznościowych - łącznie ze mną - skutecznie zwodzi opinię publiczną kłamstwami o nieistniejącym ryzyku związanym z tymi szczepionkami.
„Rozwiązanie nie jest skomplikowane. Nadszedł czas, aby dyrektor generalny Facebooka, Mark Zuckerberg i dyrektor generalny Twittera, Jack Dorsey, zakręcił ten toksyczny kran i całkowicie usunął garstkę osób rozpowszechniających te oszukańcze informacje”.
Raport „The Disinformation Dozen”
Podstawą cenzury jest raport dwóch wcześniej nieznanych grup Center for Countering Digital Hate (CCDH) i Anti-Vax Watch, z których obie są nieprzejrzyste, jeśli chodzi o ich historię i finansowanie.
Według raportu „The Disinformation Dozen” zaledwie 12 podmiotów „odpowiada za 65% treści antyszczepionkowych na Facebooku i Twitterze” – napisali Tong i James, ponownie podkreślając, że „te treści muszą zostać usunięte z platform”.
Kim są „badacze mediów społecznościowych”, których słowa Tong i James przytoczyli? Wyszukiwanie w Internecie hasła „Anti-Vax Watch” powoduje wyświetlenie pojedynczej strony antivaxwatch.org, która jest niczym innym jak prostym agregatorem wiadomości. Zakładka „Informacje” nie zawiera nazwisk ani informacji o tym, kto jest podmiotem odpowiedzialnym ani kto ją finansuje.
Chodzi o inżynierię społeczną
Można by pomyśleć, że gdyby zdrowie publiczne było głównym problemem i bodźcem do takiego działania - w przeciwieństwie do transferu bogactwa, zniszczenia gospodarczego i reformacji społecznej - skupiłoby się ono na medycznych i naukowych strategiach, jak najlepiej powstrzymać i kontrolować wirusa, a nie jak najlepiej przechowywać i kontrolować informacje o wirusie. Nauka o zwalczaniu chorób zakaźnych byłaby kluczową cechą, a nie inżynieria społeczna.
„Powiedzmy sobie jasno – nie ma nic złego w zadawaniu pytań oraz badaniu skuteczności i bezpieczeństwa szczepionek” - napisali Tong i James. „Nie zamierzamy w żaden sposób ograniczać zdolności jednostek do zadawania tych ważnych pytań, ale mała garstka osób, o których mówimy, po prostu promuje niebezpieczne kłamstwa…”
Osoby poszukujące informacji o szczepionkach powinny „szukać opinii ekspertów medycznych… i oficjalnych źródeł, takich jak lokalne wydziały zdrowia publicznego oraz Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom” - napisali, dodając, że:
„Jako naczelni funkcjonariusze organów ścigania w naszych stanach możemy powiedzieć, że nie istnieje prawo wynikające z Pierwszej Poprawki do rozpowszechniania dezinformacji w mediach społecznościowych”.
Co to jest dezinformacja?
Problem z tym argumentem polega na tym, że to, co postrzegają i nazywają „dezinformacją”, jest całkowicie subiektywne. Definicja „dezinformacji” podana w słowniku American Heritage to: „celowo wprowadzające w błąd informacje” oraz „celowe rozpowszechnianie fałszywych informacji w celu zmylenia lub wprowadzenia w błąd”.
Ani ja, ani żaden z pozostałych podmiotów z listy CCDH - nie angażuję się w celowe rozpowszechnianie „fałszywych” informacji z „celowym zamiarem” zmylenia lub wprowadzenia opinii publicznej w błąd. Dostarczamy informacji, których udostępniania odmawiają „oficjalne” źródła, mainstreamowe media i platformy mediów społecznościowych. Zapewniamy przeciwwagę dla całkowicie jednostronnej oficjalnej narracji.
Jeśli chodzi o własną stronę internetową, moje artykuły w pełni odwołują się do publikacji w literaturze medycznej i dokładam wszelkich starań, aby jasno wskazać, gdzie wstawiam własne opinie.
Opublikowałem również własne badania w recenzowanych czasopismach, z których ostatnia była recenzją naukową na temat wpływu witaminy D na COVID-19 – artykuł napisany wspólnie z dr Williamem Grantem i dr Carol Wagner – oboje są częścią panelu ekspertów GrassrootsHealth zajmującego się witaminą D.
Opinie są chronione zgodnie z pierwszą poprawką, podobnie jak doniesienia i publikacje naukowe - nawet jeśli później okaże się, że były nieprawidłowe, niekompletne lub w najgorszym przypadku, wręcz nieprawdziwe.
To sfałszowane badanie było cytowane na całym świecie przez praktycznie wszystkie główne media i nadal służy jako podstawa dyskredytacji hydroksychlorochiny przez WHO. Gdyby opinia i doniesienia naukowe nie były specjalnie chronione, publikacja Tonga i Jamesa mogłaby zostać zakazana, podobnie jak wszystkie doniesienia mediów głównego nurtu o odkryciach naukowych, które kiedykolwiek zostały opublikowane.
Nikt nie ma jednoznacznych praw do prawdy. Nikt nie „posiada” prawdy. Nie ma jednej grupy ani organizacji na tej ziemi, która wie wszystko, zna wszystkie fakty i wyraża obiektywną prawdę. Tong i James chcieliby, żebyś uwierzył, że jest inaczej. Chcą, żebyś słuchał tylko wybranych źródeł – źródeł, które, co ciekawe, przedstawiają tylko jedną stronę medalu. Na tym polega inżynieria społeczna.
„Show me the man and I’ll show you the crime” – powiedział kiedyś Ławrientij Beria, który został opisany jako „najbardziej bezlitosny i najdłużej pełniący służbę szef tajnej policji w terrorystycznych rządach Józefa Stalina”. Twierdził, że może udowodnić przestępstwo każdemu, nawet osobom całkowicie niewinnym.
Rzeczywiście, każdy może wyglądać jak oszust. Fakty można wypaczyć za pomocą sprytnych sformułowań. Ale zazwyczaj prawda w końcu wygrywa. Musisz tylko wystarczająco długo przeżyć.
Nielegalne ataki na wolność słowa
W swoim artykule Tong i James przyznają, że zamierzają wykorzystać swoje oficjalne uprawnienia, aby zmusić media społecznościowe do spełnienia ich żądania ocenzurowania niektórych osób i informacji. Jeśli platformy odmówią naruszania wolności słowa wybranych osób, zostanie przeciwko nim wniesione oskarżenie. Czy to nie brzmi nieetycznie?
W orzeczeniu z 5 kwietnia 2021 r sędzia Sądu Najwyższego Clarence Thomas zwrócił uwagę na zdolność mediów społecznościowych do kontrolowania wolności słowa:
„Rząd nie może poprzez groźby zmuszać do działań bezpośrednio zabranianych przez Konstytucję… Zgodnie z tą doktryną, powodowie mogą mieć roszczenia wobec platformy cyfrowej, jeśli podjęłaby przeciwko nim działania w odpowiedzi na groźby rządu”.
Jako prokuratorzy generalni, Tong i James są urzędnikami państwowymi i prawo zabrania im „grożenia i podejmowania aktywności zmuszających innych do działań, których bezpośrednio zabrania Konstytucja”.
Innymi słowy, nie mają prawa wywierać nacisku na media społecznościowe, aby naruszały prawa Amerykanów wynikające z Pierwszej Poprawki, ponieważ nie mają prawa do cenzurowania lub „ograniczania” wolności słowa. Innymi słowy, urzędnicy państwowi nie mogą wywierać nacisków na prywatne firmy, aby cenzurowały informacje i opinie w ich imieniu lub na ich prośbę, ponieważ jako urzędnicy państwowi sami nie mają prawa naruszać wolności słowa.
„Wolna prasa” naciska na cenzurę
Fakt, że prokuratorzy generalni angażują się i wzywają do cenzury, jest dla mnie oznaką tego, jak zdesperowane są interesy przedstawicieli Big Pharma i Wielkiego Resetu. W Nowym Porządku Świata nie ma miejsca na wolność słowa i pierwszą poprawkę do Konstytucji Stanów Zjednoczonych.
Trzeba przyznać, że przez dziesięciolecia po mistrzowsku infiltrowali i teraz wydają się kontrolować wszystkie wymagane obszary wpływów – od mediów, Big Tech i Hollywood, po organizacje pozarządowe o globalnym wpływie, agencje rządowe i agencje wywiadowcze wszelkiego rodzaju.
W zdrowym, wolnym świecie zajmującym się procesami demokratycznymi po prostu nie widzielibyśmy „wolnej prasy” wzywającej do cenzury książek, nie widzielibyśmy urzędników publicznych wzywających do selektywnej eliminacji wolności słowa (jak to zrobiło kilku kongresmanów i senatorów w ostatnich miesiącach), a także nie wprowadzano by przepisów mających na celu karanie mediów społecznościowych, które odmawiają cenzurowania.
Nie widzielibyśmy prokuratorów generalnych – głównych organów ścigania – wzywających do selektywnej eliminacji praw do Pierwszej Poprawki przez prywatne firmy i nie widzielibyśmy, aby agencje wywiadowcze korzystały z zaawansowanych narzędzi cyberwojny, aby pomóc w wyeliminowaniu wybranych wypowiedzi online.
W wolnym świecie wszyscy oni stanęliby po stronie praw do wolności słowa. Musi to więc oznaczać, że nie żyjemy już w wolnym świecie, w którym procesy demokratyczne i prawa konstytucyjne są należycie uwzględniane.
Rozwiązaniem jest zdecentralizowana sieć, której nie można ocenzurować
Sędzia Sądu Najwyższego Thomas w swoim komentarzu prawnym przedstawia intrygujący pomysł, jak zająć się monopolistyczną władzą nad wolnością słowa, jaką mają obecnie media społecznościowe, takie jak Facebook i Twitter, co oznaczałoby traktowanie ich jako przedsiębiorstw użyteczności publicznej, które podobnie jak dostawcy usług telefonicznych muszą obsługiwać wszystkich klientów bez dyskryminacji.
To z pewnością jeden ze sposobów. Prawdopodobnie byłaby to pozytywna strategia. Poza tym naprawdę potrzebujemy sieci informacji bardziej odpornej na cenzurę. Może to zapewnić zdecentralizowana sieć oparta na łańcuchu bloków. Obecnie pracuję z jednymi z najbystrzejszych umysłów w dziedzinie technologii, którzy są zaangażowani w ochronę osobistych wolności ludzi.
Technologia koncentruje się na utrzymaniu suwerenności danych, dając ludziom kontrolę nad swoimi danymi i prywatnością oraz zniweczając obecny system kapitalizmu inwigilacyjnego, w którym Big Tech czerpie zyski z danych osobowych i jednocześnie wykorzystuje je przeciwko ludziom. W Web 2.0 monopole technologiczne nie będą już miały możliwości cenzurowania.
W międzyczasie rozważ porzucenie mediów społecznościowych, które podważają swobody obywatelskie i zamiast tego dołącz do tych, które promują wolność słowa. Na przykład, alternatywami dla Facebooka i Twittera są Gab, MeWe, Minds i Parler. Nieocenzurowane platformy będące alternatywami dla YouTube to Bitchute, Rumble, Brighteon, BrandNewTube, Banned.video i Thinkspot.
Jeśli chcesz monitorować twórców treści i alternatywne źródła informacji, które nie są już obecne w mediach społecznościowych z powodu cenzury, zapisz się na ich newslettera (jeśli jest dostępny) lub oznacz ich stronę jako ulubioną i regularnie sprawdzaj.