Najzdrowsze owoce morza

 
ryby

W skrócie -

  • Mniejsze ryby, takie jak sardynki, anchois i śledź, mają zwykle niską zawartość zanieczyszczeń i wysoką zawartość kwasów tłuszczowych omega-3
  • Unikaj ryb hodowlanych, które zwykle zawierają więcej zanieczyszczeń, mniej zdrowych tłuszczów i stanowią zagrożenie dla środowiska
  • Jeśli chcesz znaleźć zrównoważone źródła owoców morza, szukaj produktów certyfikowanych przez Marine Stewardship Council (MSC)

Według dr. Mercoli

Ryby zawsze były najlepszym źródłem kwasów tłuszczowych omega-3 pochodzenia zwierzęcego EPA i DHA, ale wraz ze wzrostem poziomu zanieczyszczenia należy dokonywać świadomych wyborów dotyczących spożycia owoców morza.

Jeśli nie będziesz ostrożny, skutki toksycznych zanieczyszczeń zawartych w rybach przeważą korzyści płynące z zawartości kwasów tłuszczowych omega-3. Tymczasem wiele gatunków ryb zostało przełowionych, w wyniku czego ich populacje są niebezpiecznie małe. Wybierając owoce morza dla swojej rodziny, weź pod uwagę nie tylko swoje zdrowie, ale także środowisko. Według National Geographic:

„Połowy gatunków cieszących się największym popytem, takich jak gardłosz atlantycki, chilijski labraks i tuńczyk błękitnopłetwy, zostały przerwane. W raporcie naukowym z 2003 roku oszacowano, że rybołówstwo przemysłowe zmniejszyło liczbę dużych ryb oceanicznych do zaledwie 10% ich wyjściowej populacji.

W obliczu załamania się populacji dużych ryb, floty komercyjne zagłębiają się w ocean i dalej w dół łańcucha pokarmowego, aby uzyskać opłacalne połowy. Takie „połowy ryb” uruchamiają reakcję łańcuchową, która zaburza delikatną równowagę systemu biologicznego morza.

Analiza danych dotyczących połowów opublikowana w 2006 roku w czasopiśmie Science ponuro przewidywała, że jeśli tempo połowów utrzyma się w tak szybkim tempie, wszystkie światowe łowiska ulegną niebezpiecznemu zmniejszeniu do 2048 roku”.

Dlaczego hodowla ryb nie jest dobrym rozwiązaniem?

Przemysłowa hodowla ryb, czyli akwakultura, to najszybciej rozwijająca się forma produkcji żywności na świecie. Około połowa owoców morza na świecie pochodzi z farm wodnych, w tym z USA. Oczekuje się, że liczba ta znacząco wzrośnie w najbliższych latach. Na pierwszy rzut oka ryby hodowlane mogą wydawać się dobrym pomysłem na ochronę populacji dzikich owoców morza przed przełowieniem.

Jednak w rzeczywistości hodowle ryb generują takie same problemy co lądowe operacje skoncentrowanego żywienia zwierząt (CAFO), w tym wzrost zanieczyszczenia środowiska, rozprzestrzenianie chorób i pogorszenie jakości odżywczej produktu.

Farmy rybne można określić jako „morskie CAFO”. Wiele ryb hodowlanych jest karmionych genetycznie zmodyfikowaną (GM) kukurydzą i soją, co jest całkowicie nienaturalną dietą dla organizmów morskich. Inne są karmione mączką rybną, która akumuluje przemysłowe toksyny, takie jak PCB i dioksyny.

Odchody ryb i niezjedzone pasze zaśmiecają dno morskie znajdujące się pod farmami, promując wzrost bakterii, które zużywają tlen niezbędny dla skorupiaków i innych stworzeń morskich żyjących na dnie. Odchody ryb hodowlanych sprzyjają rozwojowi glonów, co szkodzi zawartości tlenu w wodzie, stwarzając zagrożenie dla raf koralowych i innych organizmów wodnych.

Bliskość, w której hodowane są ryby (w połączeniu z ich nienaturalną dietą) powoduje, że choroby mogą się szybko rozprzestrzeniać, a ponieważ ryby hodowlane często są trzymane w zagrodach w oceanie, patogeny mogą rozprzestrzeniać się jak pożar i zanieczyścić każdą dziką rybę przepływającą obok.

Antybiotyki, pestycydy i inne substancje chemiczne używane do zwalczania chorób i pasożytów powszechnie występujących w gospodarstwach rybnych również stanowią zagrożenie dla środowiska. Jedno z badań wykazało, że lek stosowany do zabijania wszy morskich zabija również inne bezkręgowce morskie. Ten lek może zostać przeniesiony na odległość do 0,5 mili i utrzymuje się w wodzie przez wiele godzin…

Ryby hodowlane mogą być bardziej skażone niż ryby złowione na wolności

Łosoś hodowlany ma również znacznie wyższe stężenia trwałych, bioakumulujących się zanieczyszczeń niż dziki łosoś. Naukowcy doszli do wniosku, że:

„Nawet niezbyt częste spożywanie łososia hodowlanego powoduje podwyższoną ekspozycję na dioksyny i związki dioksynopodobne z proporcjonalnym wzrostem ryzyka zdrowotnego”.

W globalnej analizie mięsa łososia hodowlanego opublikowanej w styczniowym wydaniu Science, stwierdzono obecność 13 trwałych zanieczyszczeń organicznych. Wśród najbardziej niebezpiecznych znalazł się PCB – silnie związany z chorobami nowotworowymi, zaburzeniami reprodukcyjnymi i innymi problemami zdrowotnymi. Stwierdzono, że stężenie PCB w łososiu hodowlanym jest osiem razy wyższe niż w dzikim łososiu.

Te poziomy zanieczyszczenia są uważane za bezpieczne przez Food and Drug Administration (FDA), ale nie przez Agencję Ochrony Środowiska (EPA). Naukowcy postulowali, że jeśli wytyczne EPA zostaną zastosowane do mięsa łososia hodowlanego, które poddano badaniom, jego spożycie nie powinno być częstsze niż raz w miesiącu.

Niektóre rodzaje ryb hodowlanych, w tym sumy hodowlane importowane z Chin i krewetki hodowlane z Chin, Indii, Malezji, Meksyku, Wietnamu, Bangladeszu i Indonezji znajdują się na liście obserwacyjnej amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków (FDA) pod kątem zawartości pozostałości nielegalnych leków, w tym antybiotyków i związków przeciwgrzybiczych.

Większość krewetek pochodzi z hodowli… i należy ich unikać

Krewetki to najpopularniejsze owoce morza w USA, ale zdecydowana większość krewetek (ponad 90%) pochodzi z przemysłowych hodowli krewetek u wybrzeży Indii, Indonezji, Tajlandii, Wietnamu i innych krajów, w których przepisy branżowe mogą być mniej surowe niż w Stanach Zjednoczonych.

Na przykład, Stany Zjednoczone nie zezwalają na stosowanie antybiotyków w hodowli krewetek, ale w wielu innych krajach można stosować antybiotyki. Import krewetek do USA, którym podawano antybiotyki, jest nielegalny.

W badaniu opublikowanym w Consumer Reports wykryto zawartość antybiotyków w 11 z 342 próbek importowanych surowych krewetek hodowlanych. Częścią problemu jest brak egzekwowania prawa. Ponadto w 60% testowanych krewetek wykryto bakterie, w tym gronkowce oraz bakterie powodujące zatrucie pokarmowe, co sugeruje złą higienę wśród przetwórców żywności.

Poza potencjalnym zanieczyszczeniem, krewetki hodowane są w sposób niezrównoważony. Mięsożerne zwierzęta morskie, takie jak krewetki, potrzebują ryb w swojej diecie, a malejące zasoby ryb na wolności doprowadziły do nielegalnych połowów; część z nich znajduje się na wodach parku narodowego u wybrzeży Tajlandii – obszaru, który obecnie dostarcza większość mączki rybnej do karmienia zwierząt hodowlanych, w tym krewetek.

Trałowanie ryb wzdłuż wybrzeży Azji Południowo-Wschodniej w celu zaspokojenia popytu na paszę dla krewetek hodowlanych ma niszczący wpływ na ekosystem. Wszystkie rodzaje ryb tropikalnych, a nawet rzadkie gatunki rekinów, gąbki morskie, rozgwiazdy i ośmiornice kończą jako pokarm dla ryb hodowlanych.

Łowione są również małe, niedojrzałe ryby, co zmniejsza ogólne zasoby ryb, ponieważ większe ryby pozostają bez odpowiedniego źródła pożywienia. Efektem końcowym jest gwałtowne zmniejszenie zasobów ryb przeznaczonych do spożycia dla ludzi.

Krótko mówiąc, równowaga w naturze zostaje poważnie zaburzona. Nielegalne toksyczne pestycydy również są rutynowo używane w hodowli krewetek, w tym endosulfan – środek owadobójczy o szerokim spektrum działania, który jest zakazany w ponad 80 krajach ze względu na jego toksyczność dla środowiska i człowieka.

Produkty z krewetek są często błędnie oznakowane

Dodatkowo, nie zawsze można stwierdzić, czy zakupione krewetki pochodzą z farmy czy zostały złowione na wolności. Raport grupy Oceana z 2014 roku wykazał, że ponad 30% produktów z krewetek sprzedawanych w amerykańskich sklepach spożywczych i restauracjach jest błędnie oznakowanych. 15% zostało błędnie oznakowanych pod względem metody produkcji (pochodzenie z hodowli lub złowione na wolności) lub gatunku.

Gatunki hodowlane były często oznaczane jako „krewetki zatokowe”. Ponadto różne gatunki często były mieszane w jednej torbie lub w inny sposób błędnie oznakowane. Jedna próbka mrożonej sałatki z krewetek zawierała nawet krewetki akwariowe, które nie są przeznaczone do spożycia przez ludzi.

Jak na ironię, jeśli szukasz dziko złowionych krewetek, najlepiej kupować produkty oznaczone po prostu jako „krewetki”, ponieważ dwie trzecie takich opakowań zawierało dziko złowione krewetki z Zatoki Perskiej, podczas gdy ponad jedna trzecia produktów oznaczonych jako „krewetki zatokowe” pochodziły z hodowli. Zakładając, że jest dokładnie oznakowana, dzika krewetka jest ogólnie zdrowym i zrównoważonym wyborem, ale nie dotyczy to dzikich krewetek złowionych w Meksyku lub Luizjanie. Zgodnie z programem Seafood Watch prowadzonym przez Monterey Bay Aquarium:

„Dzikie krewetki z Luizjany i Meksyku znajdują się na liście produktów, których należy unikać z powodu złego zarządzania, nielegalnych połowów lub przełowienia, w tym żółwi morskich i wielu innych gatunków”.

Dlaczego należy uważać na tuńczyka w puszkach i sushi?

Im większa ryba, tym dłużej żyje i tym więcej czasu ma na bioakumulację toksyn z oceanu, takich jak rtęć. Badanie przeprowadzone przez US Geological Survey wykazało, że WSZYSTKIE testowane tuńczyki zawierały duże ilości rtęci. Skażenie ryb używanych w restauracjach może być jeszcze większe, co sugeruje, że jedzenie tuńczyka w restauracji jest ryzykownym wyborem. Testy toksykologiczne wykazały, że tuńczyk sprzedawany w restauracjach faktycznie zawierał WIĘKSZE ilości rtęci niż odmiana kupowana w sklepie.

Powodem tego jest fakt, że restauracje faworyzują niektóre gatunki tuńczyka, takie jak tuńczyk błękitnopłetwy i opastun, które zawierają znacznie wyższy poziom rtęci niż toro i tuńczyk żółtopłetwy. Niestety rtęć ma tendencję do gromadzenia się w większym stopniu w mięśniach niż w tłuszczu, co sprawia, że te bardzo cenione, szczuplejsze gatunki tuńczyków są bardziej podatne na silne skażenie. Jeśli chodzi o tuńczyka w puszkach, tuńczyk biały zawiera około trzy razy więcej rtęci niż rozdrobniony tuńczyk w kawałkach (0,353 ppm vs. 0,118 ppm).

Niezależne testy przeprowadzone przez Mercury Policy Project wykazały, że średnie stężenie rtęci w tuńczyku białym w puszkach było zazwyczaj nawet wyższe, przy czym w większości próbek poziom rtęci przekraczał 0,5 ppm. Poziom zanieczyszczenia rtęcią tuńczyka i innych ryb Pacyfiku wzrósł o 30% w latach 1990-2009. Około 40% całego narażenia na rtęć w USA pochodzi z jedzenia skażonego tuńczyka pacyficznego, a około 75% całego narażenia ludzi na rtęć pochodzi z jedzenia ryb.

Podobnie jak krewetki, tuńczyk jest często błędnie oznakowany. Według Oceany, prawie 60% ryb w USA oznaczonych na etykiecie jako „tuńczyk” to ryby innego gatunku. 84% „białego tuńczyka” sprzedawanego w sushi to w rzeczywistości eskolar – ryba powiązana z ostrymi i poważnymi skutkami trawiennymi, które występują już po zjedzeniu kliku uncji.

Jakie ryby warto włączyć do diety?

Jedną z ryb najbezpieczniejszych pod względem zanieczyszczenia i zawierającą najwięcej zdrowych kwasów tłuszczowych omega-3 jest dziki łosoś, w tym łosoś alaskański i łosoś sockeye. Żaden z tych gatunków nie może być hodowany i dlatego te ryby zawsze żyją na wolności. Ryzyko nagromadzenia dużych ilości rtęci i innych toksyn przez łososia sockeye jest zmniejszone ze względu na krótki cykl życia, który wynosi tylko około trzech lat.

Dodatkowo bioakumulację toksyn zmniejsza również fakt, że dziki łosoś nie żywi się innymi, już zanieczyszczonymi rybami. Zatem warto wybierać łososia, który na etykiecie zawiera nazwę „łosoś alaskański” (lub dziki łosoś alaskański) lub „łosoś sockeye”.

Łosoś w puszce oznaczony jako łosoś alaskański również jest dobrym wyborem i stanowi tańszą alternatywę dla filetów z łososia. Ogólnie im bliżej początku łańcucha pokarmowego znajduje się ryba, tym mniej zanieczyszczeń nagromadzi, więc inne bezpieczniejsze wybory obejmują mniejsze ryby, takie jak sardynki, sardele i śledzie. Sardynki są jednym z najbardziej skoncentrowanych źródeł tłuszczów omega-3, a jedna porcja zawiera ponad 50% zalecanej dziennej wartości.

Sardynki zawierają również bogactwo innych składników odżywczych, m.in witaminę B12, selen, wapń i cholinę, co czyni je jednym z najlepszych źródeł kwasów tłuszczowych omega-3 pochodzenia zwierzęcego. Z perspektywy zrównoważonego rozwoju należy unikać sardynek atlantyckich pochodzących z basenu Morza Śródziemnego na rzecz sardynek pacyficznych. Według programu Seafood Watch:

„W wyniku nieefektywnego zarządzania i przełowienia konsumenci powinni „unikać” sardynek atlantyckich z Morza Śródziemnego. Zamiast tego można wybrać sardynki z Pacyfiku z wód USA, które występują obficie i są dobrze zarządzane – „Najlepszy wybór” Seafood Watch”.

Wreszcie, bez względu na rodzaj ryb, poszukaj odmian, które otrzymały certyfikat Marine Stewardship Council (MSC). Certyfikat ten gwarantuje, że każdy element procesu produkcyjnego – od sposobu pozyskiwania surowców po wytwarzanie produktu – został dokładnie przeanalizowany przez MSC i poddany niezależnemu audytowi, aby zapewnić, że spełnia on standardy zrównoważonej gospodarki.

Wszystkie produkty z kryla dostępne na mojej stronie posiadają certyfikat MSC, co pozwala potwierdzić, że olej z kryla pochodzi z Oceanu Antarktycznego, ponieważ każda partia kryla jest dokładnie monitorowana – od połowu do sprzedaży. Seafood Watch może pomóc wybrać bardziej zrównoważone owoce morza, ponieważ udostępnia na stronie bazę danych oraz aplikację na smartfona. Do innych oznaczeń, które można znaleźć na zrównoważonych produktach, należą:

  • Whole Foods Market Responsibly Farmed – certyfikacja strony trzeciej.
  • Fishwise – etykieta Fishwise wskazuje, w jaki sposób ryba została złowiona, skąd pochodzi i czy ryba jest poławiana w sposób zrównoważóny (czy należy do gatunków zagrożonych).
  • Seafood Safe – etykieta Seafood Safe obejmuje niezależne badania ryb pod kątem zanieczyszczeń, w tym rtęci i PCB, oraz zalecenia dotyczące spożycia oparte na wynikach.