Według dr. Mercoli
Prawie w żadnym innym momencie w historii nie było takiego poziomu strachu generowanego na całym świecie, jakiego doświadczano do tej pory w 2020 i 2021 roku. Zakres strategii wykorzystywanych do podsycania tych obaw był przytłaczający.
Pozwolenia na warunkowe ratunkowe użycie leków o nieudowodnionej skuteczności w danych wskazaniach, nakaz noszenia masek w miejscach publicznych oraz dezinformacja i cenzura informacji zdrowotnych zwiększyły strach ludzi przed chorobą wirusową, której wskaźnik przeżywalności wynosi ponad 99%.
Niestety wiele wczesnych skutecznych strategii leczenia, które można samodzielnie stosować w domu, również padło ofiarą cenzury. Jedną z takich strategii jest iwermektyna. W analizie dotyczącej oceny kilku środków terapeutycznych w leczeniu infekcji wywołanej wariantem Omicron wykazano, że najlepsze wyniki dotyczące skuteczności uzyskała iwermektyna.
Jednak patrząc obiektywnie na to, co dzieje się na całym świecie, strach nie jest jednostronny. Cenzura informacji przez korporacje, agencje rządowe i przemysł farmaceutyczny jest jedną z oznak ich niepokoju i tego, jak daleko chcą się posunąć, aby zwiększyć poziom strachu wśród ludzi do poziomu umożliwiającego manipulowanie ich zachowaniem.
Warto wziąć pod uwagę statystyki z amerykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorobom. W 2019 roku u 4,6% populacji USA zdiagnozowano choroby serca. Pod koniec 2019 roku populacja USA wynosiła 328 239 523 osoby. Oznacza to, że w 2019 r. w Stanach Zjednoczonych było 15 099 018 osób z chorobami serca. W tym roku z powodu chorób serca zmarło 696 962 osób, co oznacza śmiertelność na poziomie 4,6%.
To 20 razy więcej niż śmiertelność z powodu COVID-19. Jednak te same agencje nie lobbowały za zakazami dla spożycia napojów gazowanych lub żywności o wysokiej zawartości cukru; nie zabroniono palenia tytoniu i nie nakazano aktywności fizyczne — są to czynniki wpływające na ryzyko chorób serca.
Cenzura informacji utrudniła wczesne leczenie COVID-19 w wielu zachodnich krajach. Do 2020 roku eksperci ds. zdrowia publicznego i media głównego nurtu ostrzegały przed stosowaniem hydroksychlorochiny i iwermektyny. Oba leki znajdują się na liście podstawowych leków Światowej Organizacji Zdrowia, jednak ich korzyści zostały zignorowane przez urzędników zdrowia publicznego i wyciszone przez media.
Najnowsze badanie wykazało, że iwermektyna wykazuje najlepszą skuteczność w leczeniu COVID-19
Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Cornell nie zostało jeszcze zrecenzowane. Badacze wykorzystali analizę danych, aby ocenić skuteczność wybranych terapii w leczeniu infekcji wywołanej przez wariant Omicron, która charakteryzuje się łagodniejszymi objawami i niższym wskaźnikiem hospitalizacji.
Po pobraniu pełnej sekwencji genomu 30 wariantów z bazy danych, naukowcy przeanalizowali 10 leków, w tym:
Nirmatrelwir |
Ritonwir |
Iwermektyna |
Lopinawir |
Boceprewir |
MPro 13b |
MPro N3 |
GC-373 |
GC376 |
PF-00835231 |
Naukowcy odkryli, że każdy z leków wykazywał pewien stopień skuteczności przeciwko koronawirusowi. Większość z nich jest obecnie oceniana w badaniach klinicznych. W badaniu wykorzystano dokowanie molekularne, które wykazało, że mutacje w wariancie Omicron nie wpływają znacząco na interakcję między lekami a główną proteazą.
Analiza skuteczności wszystkich 10 leków wykazała, że iwermektyna cechowała się największą skutecznością w leczeniu infekcji spowodowanej przez wariant Omicron. Badanie obejmowało Nirmatrelvir (Paxlovid) - nowy inhibitor proteazy, który FDA warunkowo dopuściła do obrotu w leczeniu COVID-19 w grudniu 2021 r.
Innymi słowy, firma Pfizer wprowadziła na rynek nowy lek, który kosztował amerykańskich podatników 5,29 mld USD – jeden cykl leczenia kosztuje 529 USD. Lek ten został zarejestrowany pomimo dostępności na rynku podobnego leku, który okazał się bardziej skuteczny i tańszy (koszt 48 do 95 USD za 20 tabletek).
Jak działa iwermektyna?
Iwermektyna jest najbardziej znana ze swoich właściwości przeciwpasożytniczych. Jednak ten lek ma również właściwości przeciwwirusowe i przeciwzapalne. Badania wykazały, że iwermektyna pomaga obniżyć miano wirusa poprzez hamowanie replikacji. Pojedyncza dawka iwermektyny może zabić 99,8% wirusa w ciągu 48 godzin.
Metaanaliza opublikowana w American Journal of Therapeutics wykazała, że iwermektyna zmniejsza ryzyko infekcji średnio o 86%, gdy jest stosowana profilaktycznie. W badaniu obserwacyjnym przeprowadzonym w Bangladeszu oceniono skuteczność iwermektyny w profilaktyce COVID-19 wśród pracowników służby zdrowia.
Dane wykazały, że u 4 z 58 uczestników badania, którzy przyjmowali 12 mg iwermektyny raz w miesiącu przez cztery miesiące, wystąpiły łagodne objawy COVID-19 w porównaniu z 44 z 60 pracowników służby zdrowia, którzy nie przyjmowali tego leku.
Wykazano również, że iwermektyna przyspiesza powrót do zdrowia, częściowo poprzez hamowanie stanu zapalnego i ochronę przed uszkodzeniem narządów. Ponadto obniża również ryzyko hospitalizacji i zgonu. Metaanalizy wykazały średni spadek ryzyka zgonu z powodu COVID-19 wśród osób leczonych iwermektyną od 75% do 83%.
Dodatkowo lek zapobiega również przenoszeniu SARS-CoV-2, gdy jest przyjmowany przed lub po ekspozycji na wirusa. Podsumowując, powyższe korzyści jasno pokazują, że iwermektyna może pomóc wyeliminować tę pandemię.
Wczesna interwencja obniża ryzyko powikłań w przebiegu COVID-19 i hospitalizacji
Niektóre osoby, które przeszły COVID-19, wydają się nie być w stanie w pełni wyzdrowieć i skarżą się na utrzymujące się objawy, w tym przewlekłe zmęczenie. Inni borykają się z zaburzeniami zdrowia psychicznego. Badanie opublikowane w listopadzie 2020 r. wykazało, że u 18,1% osób z COVID-19 zdiagnozowano zaburzenie psychiatryczne w ciągu 14 do 90 dni po wyzdrowieniu. Najczęściej diagnozowanymi stanami były zaburzenia lękowe, bezsenność i demencja.
Objawy te są nazywane długotrwałymi powikłaniami po COVID-19 lub zespołem pocovidowym. Te nazwy odnoszą się do objawów, które utrzymują się co najmniej przez cztery tygodnie po początkowej infekcji COVID-19. Według dr Petera McCullougha – specjalisty chorób wewnętrznych i kardiologa - 50% pacjentów z COVID-19 wymagających hospitalizacji będzie miało długotrwałe powikłania po COVID-19:
„Tak więc, im ktoś jest bardziej chory i im dłużej trwa COVID-19, tym bardziej prawdopodobny jest rozwój zespołu pocovidowego. Dlatego warto wdrożyć wczesne leczenie. Skraca ono czas trwania objawów i zmniejsza ryzyko wystąpienia długotrwałych powikłań po COVID-19”.
Do typowych długotrwałych powikłań po COVID-19 należą: duszność, ból stawów, problemy z pamięcią, koncentracją lub snem, ból mięśni, ból głowy oraz utrata węchu i/lub smaku. Według dr. McCullough, artykuł przedstawiony przez dr. Bruce'a Pattersona na International COVID Summit w Rzymie, 11-14 września 2021 r.:
„… wykazał, że u osób z ciężkim przebiegiem COVID-19, segment s1 białka szczytowego koronawirusa jest obecny w monocytach nawet 15 miesięcy później. Oznacza to, że organizm dosłownie został wypełniony wirusem i w pewnym sensie spędza 15 miesięcy na próbie oczyszczenia tkanek z białka szczytowego. Nic dziwnego, że ludzie mają długotrwałe powikłania po COVID-19”.
Nie powinno dziwić, że badania potwierdziły również, że wczesne włączenie leczenia zmniejsza ryzyko zgonu i hospitalizacji. Być może jedną z największych zbrodni podczas pandemii koronawirusa jest niewydanie wytycznych dotyczących wczesnego leczenia przez władze zdrowotne.
Zamiast tego władze zrobiły wszystko, co możliwe, aby powstrzymać zastosowanie środków, które okazały się skuteczne. Pacjentom po prostu kazano zostać w domu i nic nie robić. Gdy infekcja pogorszyła się do krytycznego punktu, pacjentom kazano iść do szpitala, gdzie większość rutynowo była poddawana wentylacji mechanicznej – praktyce, która zwiększała ryzyko zgonu.
Jednak, jak wykazało powyższe badanie i wiele innych badań, iwermektyna jest jedną ze skutecznych terapii, którą można zastosować w leczeniu infekcji wywołanej przez SARS-CoV-2.
Afryka ma najniższy wskaźnik zachorowań i zgonów – prawdopodobnie z powodu stosowania iwermektyny
Na całym świecie kraje przyjęły różne podejścia do rozwiązania problemu rozprzestrzeniania się koronawirusa. Kroki podjęte w Afryce różniły się w zależności od kraju, ale wskaźniki infekcji i śmiertelności były stosunkowo niskie i stabilne na całym kontynencie.
W ostatnim roku pojawiły się doniesienia o małych obszarach na świecie, gdzie liczba infekcji, hospitalizacji i zgonów była znacznie niższa niż w pozostałej części świata. Na przykład, w indyjskim stanie Uttar Pradesh zaobserwowano wskaźnik wyzdrowienia wynoszący 98,6% i brak dalszych infekcji.
Wydaje się, że w całej Afryce wskaźnik infekcji i zgonów był niższy niż przewidywano dla tych słabo finansowanych krajów z przeludnionymi miastami. Wczesne szacunki zakładały, że umrą miliony osób, ale taki scenariusz się nie zrealizował. Światowa Organizacja Zdrowia nazwała Afrykę „jednym z najmniej dotkniętych pandemią regionów świata”.
Istnieje kilka czynników, które mogą wpływać na wskaźniki infekcji w Afryce. Badanie z Japonii pokazuje, że już po 12 dniach profilaktycznego stosowania iwermektyny, liczba przypadków infekcji dramatycznie spadła.
Przewodniczący Tokyo Medical Association zauważył niską liczbę infekcji i zgonów w Afryce, gdzie wiele osób stosuje iwermektynę profilaktycznie oraz jako podstawową strategię leczenia onchocerkozy - choroby pasożytniczej znanej również jako ślepota rzeczna. Ponad 99% osób zarażonych ślepotą rzeczną mieszka w 31 krajach afrykańskich.
Oprócz szeroko stosowanej w Afryce iwermektyny, powszechnie dostępne są również inne leki, takie jak hydroksychlorochina i chlorochina, które od dawna są stosowane w leczeniu i zapobieganiu malarii, również w Afryce. Dr Vladimir Zelenko opublikował pomyślne wyniki stosowania hydroksychlorochiny i cynku w leczeniu COVID-19.
Wreszcie, bylica roczna (Artemisia annua) – roślina znana również jako piołun – to zioło stosowane w terapiach skojarzonych w leczeniu malarii. Jest używane w tradycyjnej medycynie chińskiej od ponad 2000 lat w leczeniu gorączki. Obecnie artemizynina – metabolit pozyskiwany z bylicy rocznej – jest lekiem stosowanym w leczeniu malarii. Po wybuchu epidemii SARS w 2003 roku roślina była również badana pod kątem leczenia infekcji powodowanych przez koronawirusy, z dobrymi wynikami.
Innymi słowy, leki, które okazały się skuteczne w leczeniu infekcji powodowanej przez koronawirusy są powszechnie stosowane w Afryce w innych schorzeniach. Podczas gdy Pfizer bada krótko- i długoterminowe skutki eksperymentu genetycznego na populacji Izraela, wydaje się, że jeden kontynent wykazał, że podawanie znanego od 30 lat, niedrogiego leku o znanym profilu bezpieczeństwa może zmniejszyć liczbę przypadków, nasilenie i ryzyko zgonu z powodu COVID-19.
Pytanie, na które należy uzyskać odpowiedź, aby dotrzeć do sedna tej pandemii, dotyczy tego, dlaczego media głównego nurtu, agencje rządowe, eksperci ds. zdrowia publicznego, stowarzyszenia medyczne, lekarze, pielęgniarki i opinia publiczna nie chcą uznać wyników badań środków, które mogą skutecznie zapobiegać i leczyć COVID-19?